piątek, 11 października 2013

Nadchodzi weekend!!!

Piatek.... To moj ukochany dzien tygodnia. Wstajac rano, wiesz ze za kilka godzin skonczy sie twoja "kara" i "udreka" jaka jest praca, a rozpocznie sie ten magiczny, bajeczny, cudowny i absolutnie euforyczny okres tygodnia zwany weekendem! Te dwa magiczne dni, gdzie bedziesz miala nareszcie chwile czasu dla siebie, moment wytchnienia, relaksu, odpoczynku itp, itd.......

"Spraw, aby kazdy dzien stal sie najpiekniejszym dniem Twojego zycia" powiedzial kiedys znany pisarz, ktorego notabene uwielbiam, Mark Twain. Drogi Marku Twain, czy ty kiedys byles mloda, pracujaca, piszaca bloga mama? Chyba jednak nie!!!! 

Od poniedzialku z wytesknieniem oczekuje piatku, i nadchodzacego tuz za nim weekendu. Plan na piatkowy wieczor, to Martin w domu, Lilka w lozku, sushi na stole i dobry film na dvd (hmmm, dvd juz dawno nie ogladmy, tylko vod, ale przyzwyczajenie zostalo) Sobotni dzien, planujemy zawsze spedzic rodzinnie, wybierajac sie na zakupy na tutejsze "marche", gdzie Lilka jest ulubienica naszych stalych "commercant'. U producenta jablek i gruszek, dostaje zawsze malutkie owoce do sprobowania, na warzywnym stoisku u Omara, podjada maliny i rzodkiewki, a w prezencie dostaje nektaryki, u rzeznika daja jej plasterki suchej kielbaski, w rybnym sama wybiera kawalek lososia lub dorady na obiad, i nawet Libanczyk handlujacy przepysznymi pastami, ulega jej czarowi, dajac jej zawsze sezamowe bulki, posmarowane tatziki. Po drodze idziemy "na koniki" czyli karuzele w centrum miasteczka. A po trzech rundach, udaje nam sie zapakowac Lilke ponownie do wozka. Sobotni obiad przyzadzamy razem, i zawsze jemy makaron z rozowym pesto, swieza bazylia i parmezanem. Lilka idzie spac i my w tym czasie....... no wlasnie. I tu dewiza Twaina, o najpiekniejszym dniu podlega lekkiej modyfikacji, a nawet destrukcji... Zamiast isc do kosmetyczki, fryzjera, zrobic manucure, przeczytac ksiazke napisac bloga, obejrzec ciekawy film, lub nawet obejrzec kompletnie glupi i plytki do granic program telewizyjny, jestem zobowiazana, wrecz zmuszona, wykonac sto tysiecy innych rzeczy. Tak wiec gdy juz skoncze sortowac zakupy, ukladac w szafkach i w lodowce, wstawiac pranie/wieszac pranie/skladac pranie/sortowac pranie (czy Wy tez macie wrazenie, ze Wasze zycie kreci sie wokol prania!?!) sprzatac sypialnie, salon, pokoj telewizyjny z wszedobylskich zabawek Lilki, sprawdzac rachunki, wypisywac czeki, robic przelewy, umyc zlew w kuchni/umywalke/toalete/wycalowane i wylizane przez Lilke okno balkonowe, wolam Martina. On w tym czasie zdazyl skosic trawe, przyciac rosliny, przesadzic krzewy, podlac kwiaty, posortowac smieci, umyc kubly, naprawic popsuta lalke/pieska/chomika i Bog wie co jeszcze, wymienic zarowke, pojechac do Castoramy lub Leroy Merlin, pomalowac brame/sciane/mur lub cokolwiek innego w zasiegu. Oboje siadamy na kanapie, wlaczamy telewizor.... i zamiast slyszec spikera, slyszymy "Mamusiu, Tatusiu" Jest godzina 16.00 i Lilka wlasnie skonczyla spac. Jest wypoczeta, pelna sil i energii, a my padamy na twarz.... Wtedy wychodzimy do ogrodka lub do parku karmic kaczki. Czasami pojedziemy do centrum, na odziezowe zakupy, ktore w wiekszosci dotycza Lilianki. Dochodzi 19.00 gdy karmimy Mala, szykujemy ja i siebie jednoczesnie, aby wyjsc na spotkanie do znajomych, lubb aby Ci przyszli do nas. Czasami przychodzi niania, i wtedy wymykamy sie z domu na caly wieczor..... Gdy w srodku nocy wracamy do domu, z Lilianka lub bez, ale na pewno " z kilkoma promilami we krwi" padamy do lozka i usypiamy natychmiast pmimo 157 Red Bulli wypitych wieczorem! Problem polega na tym, ze po czterech lub pieciu godzinach, glebokiego, relaksujacego i po prostu wspanialego snu slyszymy "Mamusiu....Tatusiu" I jak to zwylki mowic Francuzi " C'est parti!!!" Niedziela, to kolejny maraton, ktory zuzywa cale poklady naszej rzdkiej i jak cennej energii..... I gdy ndchodzi Niedziela wieczor, i o 21 lezymy oboje na kanapie ogladajac bezmyslnie "Capital" lub "Zone Interdit" cieszymy sie ze juz jutro zwolnimy rytm......l

Mimo to, zycie jest piekne. Mimo to staramy sie, aby kazdy dzien byl tym jedynym, tym pieknym i wspanialym. Mimo stresu, zmeczenia, wysilkow.... jest super! I dzieki takim weekendom, czuje ze zyje, nawet jesli doprowadza do tego ze umre wczesniej. Lepiej "zyc pelna geba, niz niz zyc wcale"!!!

Milego weekendu!!! I milego zycia!

14 komentarzy:

  1. Od kiedy odkryłam pralnie automatyczne, moje życie nie kręci się wokół prania, a koszule Fede zanosi do mamy: bo jak nie to się obrazi ... cóż, ja się na to nie obrażam:). A ja jutro rano z Fede do pracy jadę, niestety "w październiku jest zapierdziel", za nadgodziny nie ma płacone więc idę "do pomocy", żeby było szybciej, bo właśnie weekend czeka ... Obudzimy się pewnie w niedziele w południe, a to już całkiem krótka droga do poniedziałku! Haa, zdemolowałam weekendową atmosferę;) Może tak:miłego piątku!:)

    OdpowiedzUsuń
  2. :) fajnie napisane i prawdziwie.:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Och.. jakbym siebie widziała :) Weekendy są takie krótkie :(
    My już w piątek zazwyczaj padamy razem z Julkiem i weekend zaczyna nam się od soboty.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ..."Spraw, aby kazdy dzien stal sie najpiekniejszym dniem Twojego zycia" powiedzial kiedys znany pisarz, Mark Twain. ...Pięknie to powiedział, ale tak pędząc przez to życie jak w dzisiejszych czasach , każdy ten piękny dzień ucieka mi nie wiem gdzie i nie wiem kiedy :( Choc ja nie pracuję , to tez nie mam wiecznie czasu i zawsze tak jak ty mam milion rzeczy do zrobienia :) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Myślałam, że tylko u mnie taki kocioł w weekend :) - Karola

    OdpowiedzUsuń
  6. Super sposób na spędzanie upragnionego weekendu :) Ale to chyba u większości tak jest, niestety. Dobrze jednak , że masz pozytywne podejście do życia i umiesz z niego korzystać. Pozdrawiam w weekendowe przedpołudnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. po takim rozpędzonym weekendzie , należy w niedzielę wieczorem zrelaksować się przy buteleczce dobrego wina, polecam, bo sprawdziłam :) i znów są naładowane akumulatory na cały tydzień :) - Elwira

    OdpowiedzUsuń
  8. piątki to najlepsze dni świata. absolutnie najlepsze.

    BTW, uwaga, uwaga - na lotnisku w warszawie, przy odbiorze bagażu, spotkałam Twoją dobrą znajomą, Gosię! :) oparłam się pokusie zrobienia zdjęcia, bo to nie wypada i niemiłe jest, i godne pierwszego lepszego paparazzo. więc tylko uśmiechnęłam się i powiedziałam jej "dzień dobry". była naprawdę zmęczona i skołowana, więc nawet nie zawracałam jej głowy. ot, taka sytuacja, uznałam, że muszę Ci wspomnieć :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś poniedziałek !!! Aby do piątku :))

    OdpowiedzUsuń
  10. Ostatnie zdanie to ostatnimi czasy też moje motto!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja kocham piatki i weekendy - szczegolnie tak zapchane - bo wtedy ma sie najfajniej spedzony czas z rodzinka, zdala od tygodniowego stresu :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam serdecznie, a mogłaby Pani zamieścić linki do francuskich stron z filmami, coś na wzór ekino czy kinomaniak tv? Uczę się tego pięknego języka, ale przyznam szczerze ze w polskim internecie trudno i o francuskie seriale i francuskie filmy, google jest chyba sprofilowany tylko na PL. Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czesc! Przyznam sie szczeze, ze nie mam pojecia o istnieniu takich stron, gdyz sama ogladam wszystko w telewizji. Ale popytam sie w srod znajomych. I jak juz bede cos wiedziala to podam linki, na facebooku. Co ty na to? Pozdrawiam serdecznie!

      Usuń
    2. szczerze, oczywiscie piszemy przez RZ bo wymienia sie na szczeRosc :)

      Usuń