czwartek, 17 września 2015

Co jest w mojej torebce? - kobiece sprawy


Dziś wpis, bardzo w nie w moim stylu, czyli dużo zdjęć (no dobrze pięć, fotek, to nie tak dużo, nie przesadzajmy) a mało tekstu! Poszłam za Waszą radą czytelnicy drodzy, którzy po przeczytaniu mojej książki, chcecie się ze mną bliżej zapoznać. Posłuchalam również rady znanej pary polskich blogerów, z którymi byłam na lunchu na początku tygodnia, i którzy zachęcali mnie do pisania, bardziej osobistych postów. Tak więc wczoraj, w pochmurny dzień, wyłożyłam zawartość torebki na stół, i po uprzednim wyrzuceniu, papierków, starych biletów na metro, brudnych chusteczek higienicznych, kamyków (od córci w prezencie) opakowań po cukierkach, ciastkach i gumach (w Paryżu czasami ciężko, o kosz na śmieci) pozostało właśnie to!





Książeczki czekowe, we Francji są niezwykle popularne, można nimi uregulować rachunek za lekarza, mandat drogowy, ale również i zakupy w supermarkecie. To coś małego w Wieżyczki Eiffela, to szmaciana torba na zakupy, gdyż w imię ekologii, odmawiam torebek plastikowych, mając właśnie tą przy sobie. Zwinięta i spakowana w mały woreczek, niezajmuje wiele miejsca, do nabycia w sieci sklepów Monoprix. Miodowy krem do rąk, firmy Nuxe, to francuski klasyk kosmetyczny. Polecam wszystkim, wspaniały zapach, delikatna tekstura, świetna konstystencja, rewelacyjnie się wchłania i nawilża. Gumy do żucia zawsze Hollywood! Pomadka Carmex, która szczypie w usta i lekki błyszczyk Clinique, którego prawie nie używam, gdyż nie robie poprawek makijażu w ciągu dnia. Klucze od domu z przywieszką Dzwoneczka, ta mała wróżka to moja ulubiona bohaterka Disneyowska. Oczywiście Ipone, stary model, bo za sekunde ma wyjść najnowszy, wtedy zmienię telefon. 



Buteleczka wody, gdyż organizm nalezy nawadniać, nie tylko winem i szampanem! Kosmetyczka, w której jest wszystko oprócz kosmetyków, znajdziecie w niej płyn i opakowanie do soczewek, krople do oczu, płyn do dezynfekcji ran, plasterki, krem na stłuczenia i obicia, w końcu jestem mamą. Czarne lustereczko Anna Sui, które przywiozłam z Japoni ponad 10 lat temu, którego nie używam, ale które zawsze jest w mojej torebce! Okulary "pilota" amerykańskiego odrzutowca, mimo iż ledwo co pilotuje samochód. Płyn do dezynfekcji rąk, którego nakaładam po każdym wyjściu z metra! Portfel, niedopinający się z powodu niezliczonej ilości "kart na punkty", szkoda że nie ze względu na wielką pulę ^pieniędzy.... Chusteczki do nosa.... z Olafem... Cóż, u nas w domu rządzi nada Frozen!



Ach, oczywiście w torebce mam również, korki alias zatyczki, zwane również smoczkami, niezbędnymi podczas jazdy samochodem w towarzystwie mojej córci.

A ten malutki notesik, nabyłam w butiku Aghaty Ruitz dela Prady, w Dzielnicy Lacińskiej. Uwielbiam jej akcesoria, gdyż są zawsze kolorowe i tętniące życiem. To właśnie w tym notesiku spisuje sobie pomysły, notatki i tematy moich postów i treść jaka będzie w nich zawarta. A długois z Hello Kitty przyleciał prosto z Tokyo, i nie jest na nim Wieża Eiffela, tylko Tokyo Tower, jej Japońska kopia, pomalowana na biało i czerwono.




Te dwie postacie pozostawie bez komentarza, nawet nie wiem co robią w mojej torebce. Założę się, że wrzuciła je tam Ofelcia, podczas "przeglądu" którego dokonuje codziennie w mojej torbie.



W torebce zabrakło tymczasowo, szczotki i gumek do włosów, które znajdują się aktualnie w samochodzie, oraz kluczyków do tego właśnie samochodu, gdyż był on wczoraj cały dzień na wizycie kontrolnej u mechanika.

Oto cała ja! 

3 komentarze:

  1. Marcell - dziękuje za przemiły komentarz, pozostawiam go dla siebie, z wiadomych nam powodów, przecież nie chcemy nikogo urażać! Jeszcze raz dzięki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak na kobietę przystało, same zbędne rzeczy ;)

    OdpowiedzUsuń